"Istota" ani nie sprawdza się jako dobra rozrywka na wzór "Obcego" czy "Gatunku", ani nie przekazuje interesującej wykładni o cienkiej granicy między naukowym postępem a zachowaniem wierności
Ludzie nauki, którzy w swej profesji posunęli się o jeden krok za daleko, to w kinematografii temat stary jak świat. Tym razem sięgnął po niego Vincenzo Natali, twórca kameralnego – choć spektakularnego w swym wydźwięku – "Cube'a". W debiutanckim filmie reżyser przyglądał się z precyzją chirurga, jak grupa nieznajomych sobie osób stara się wydostać z tajemniczej konstrukcji składającej się z przemieszczających się sześcianów. Naszpikowane pułapkami pomieszczenia, doprowadzające odizolowanych bohaterów do ekstremum, przywodziły na myśl słynny eksperyment Philipa Zimbardo. Reżyserowi, zupełnie jak niegdyś kontrowersyjnemu badaczowi, udało się wtedy dostrzec gwałtowność uwalnianego w ludziach zła, strachu i nienawiści. W "Istocie" przenikliwy twórca uległ pokusie zbyt łatwych i krwawych rozwiązań, a tym samym zbanalizował całą przypowieść.
Natali kieruje swoją "lupę" na duet młodziutkich naukowców. Elsa i Clive (również partnerzy w sferze prywatnej) – pracują nad stworzeniem nowego gatunku, tytułowej istoty będącej źródłem zsyntetyzowanego, leczniczego białka. Powodzenie projektu niechybnie przyczyni się do przełomu w medycynie, a także mocno wzbogaci wyczekujący na "cudowny" produkt koncern farmaceutyczny. Początkowe sukcesy zamienią się w koszmar, gdy lekkomyślna i nadgorliwa Elsa zdecyduje się połączyć ludzkie DNA ze zwierzęcym. Nowo narodzona kreatura o imieniu Dren bardzo szybko stanie się dla Elsy i Clive'a źródłem poważnych kłopotów.
"Istota" to film pęknięty. Zabrakło w nim uniwersalnego i symbolicznego przekazu treści, z jakim mieliśmy do czynienia w "Cubie". Co więcej, nie otrzymujemy nawet zadośćuczynienia w postaci solidnego kina science fiction. Przez pierwszą połowę filmu widz śledzi kameralny, pełen rozważań natury moralnej dramat postaw. Opowieść o tym, jak wewnętrzne konflikty bohaterów doprowadzają Dren do buntowniczej postawy wobec własnych twórców, staje się w drugim akcie krwawym horrorem science fiction z łowcą i zwierzyną w rolach głównych. Reżyser miota się pomiędzy moralną rozterką a krwawą, efektowną jatką. W efekcie "Istota" ani nie sprawdza się jako dobra rozrywka na wzór "Obcego" czy "Gatunku", ani nie przekazuje interesującej wykładni o cienkiej granicy między naukowym postępem a zachowaniem wierności etycznym normom.
Wydanie DVD nie jest bogate w dodatki. Szkoda, bo "Istota" sprawdza się pod względem realizacyjnym. Zdjęcia, montaż oraz muzyka są bez zarzutu, dlatego wielkim plusem byłby np. materiał ukazujący przy pracy charakteryzatorów i twórców efektów specjalnych, którzy powołali do życia Dren. Niestety, oprócz zwiastuna "Istoty" oraz zapowiedzi kilku innych produkcji nie znajdziemy żadnych dodatkowych materiałów. Film możemy oglądać z napisami lub polskim lektorem. Dźwięk w formacie DD 5.1. Obraz 16:9.